poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Najbardziej lubię przeróbki


W tworzeniu biżuterii najbardziej lubię ten moment, gdy potrafię zrobić coś z niemal niczego. Naszyjnik powyżej jest tego przykładem. Filc został mi z zupełnie innego projektu - wystarczająco dużo by zrobić z niego ślimaki, za mało by wycinać krążki. Te błyszczące kulki to zwykłe drewniane korale. Kiedyś należały do mojej córki i miały cielisty kolor - miała je ponad 8 lat, więc zdążyły się wybrudzić i zostać rzucone w kąt. Postanowiłam przywrócić im blask - dosłownie i w przenośni, dlatego pomalowałam je perłowym lakierem. A co ze sznurkiem? To gruba biała nić, która została mi z... pikowania foteli w salonie. Proste, prawda?Właśnie taka robota daje mi największą przyjemność. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz