wtorek, 28 września 2010

Dziewczyna marynarza

Cyganka przepowiedziała mi kiedyś, że mój mąż będzie marynarzem. Dużo się nie pomyliła, Jasiu jest bowiem kierowcą ciężarówki. Nie mam jeszcze pomysłu na korale dla żony kierowcy, ale był pomysł na takie, dla dziewczyny marynarza :-)
Trochę filcu, szkło weneckie, sznurek. I proszę.

sobota, 25 września 2010

Lecą z nieba jak dawniej kasztany

Takiej jesieni jak dziś nie można nie lubić. Piękne słońce, rześkie powietrze, uśmiechnięci ludzie. Jestem dziś w Poznaniu, gdzie przy tej aurze podoba mi się wyjątkowo. Bo czemu miałoby się nie podobać, kiedy chce się żyć?
Na zdjęciu jesienne korale, zamówione na prezent. W rzeczywistości zieleń jest nieco bardziej soczysta, ale jak widać, już pomarańczą i żółcią dotknęła ją jesień. Filcowe kulki poprzekładałam drewienkami, które przypominają mam nadzieję o kasztanach. I niech się nosi :-)

wtorek, 21 września 2010

Szachownica

Dostałam zamówienie na biało-czarną broszkę. I pojawił się odwieczny problem kiedy coś jest biało-czarne, a kiedy już czarno białe :-) Skutkiem tego zamieszania są już nawet nie dwie, ale trzy nowe broszki, bo szarą postanowiłam zrobić dla równowagi. Jestem ciekawa, która zostanie dla mnie.
Do broszki zamówione zostały też filcowe korale. Na warkoczu. Kulki przełożyłam koralikami pandora i szklanymi, które miały być kiedyś kolczykami, ale zostały, no i proszę.
Biała wełna jest nieco bardziej kremowa niż zakładałam, ale wydaje mi się, że ta naturalność działa na jej korzyść. Zobaczymy co na to zamawiająca :-)

piątek, 17 września 2010

Filc od środka

Przecięłam krótko filcowane na mokro kulki i oto efekt. W połączeniu z koralikami i wstążką, chyba dość ciekawy. Kulki w środku mają nietypową fakturę, która zaskoczyła nawet mnie, jej autorkę. To mój ulubiony naszyjnik ostatnio. Nie tak często się zdarza, że jestem z jakiejś pracy zadowolona, a tutaj się udało.
Niestety praca ma też ciemne strony. Męczę się z ostatnimi papierami, by już dostać wypracowaną dotację. Jest strasznie pod górkę. Zdobycie funduszy to pikuś, przy tym co trzeba przeżyć później. No ale cóż, chciałam, to mam. I mam nadzieję, że wkrótce się okaże, że naprawdę te miesiące pisania wniosków, były tego warte.

środa, 15 września 2010

Takiej jesieni sobie życzę

W Witnicy okrutnie wczoraj padało. Plusy tego takie, że niechęć do wychodzenia z domu sprzyjała tworzeniu. Jednak jesienne klimaty nawet przekładają się na pomysły. O tyle tylko, że teraz staram się skupiać na tym, jakiej jesieni bym sobie życzyła. A życzyłabym sobie cieplej, słonecznej (jak ta dzianina na zdjęciu) i długiej. Bo zima mi się wcale nie uśmiecha, a z tym, że lato się kończy powoli się pogodziłam.
U mnie powoli się wypogadza, więc może biżuteryjne życzenia też się spełniają :-)

poniedziałek, 13 września 2010

Jesienny miszmasz


Są kwiaty, są ślimaki i jest sznurek. A więc połączenie tego co mi ostatnio po głowie chodzi. Za oknem zrobiło się jesiennie i takie też nastroje w moich ostatnich ozdobach panują. Ale to chyba mimo wszystko nic złego, bo kto mówił, że jesień nie może być przyjemna?

 W wolnych chwilach próbuję swoich sił na >>Allegro<< i załatwiam ostatnie formalności związane z dotacją. Póki co nadal nie mam aparatu, dlatego zdjęci robię telefonem, ale mam nadzieję, że i to się wkrótce zmieni :-)

sobota, 11 września 2010

Winobranie, winobranie

"Ja na siebie wezmę winę za 
winobranie, daj mi pić do dna 
do wyczerpania winnic czarnych jak
jak bezradność na którą słów mi brak"

Zachwyt warkoczami i dzianiną się u mnie nie kończy. A do tego jeszcze w głośnikach Winobranie Muzykoterapii i proszę. Samo się robi.
Naszyjnik z winogron przygotowałam w dwóch wersjach - zakładanej przez głowę - wtedy ma jedną długość i stanowi coś ala kolorowy kołnierzyk oraz wiązanej - wtedy już można zdecydować jak najlepiej go nosić. Jak Wam się podoba?


piątek, 10 września 2010

Nie nudzą mi się warkocze


Wychodząc z założenia, że nie ma takiego materiału,  z którego nie dałoby się upleść ładnych warkoczy, wzięłam się za dzianinę. Mam ją już w końcu od kilku dni na warsztacie. Pracy jest przy tym sporo, ale jaka satysfakcja.
Ślimaki z szarych i fioletowych pasów są ze sobą zszyte. Bardzo ciasno, tak by zachowywały się na paskach jak klasyczny wisior. Czerń i czerwień spływają luźno. Mają ożywić naszyjnik. Ja lubię takie kontrastowe połączenia, ale gdyby ktoś chciał mieć stonowaną wersję, to jasne, nie ma problemu.

czwartek, 9 września 2010

Nowe życie dzianiny

Pomysł podsunęła mi Justyna, która kiedyś dzianinowy naszyjnik kupiła za nie małe pieniądze w jednej z firm odzieżowych. Jej naszyjnik był szary, przeplatany metalowymi łańcuszkami. To jednak nie do końca mój styl, ale samo zastosowanie materiału bardzo mi się spodobało.
Połączenie szarości i błękitów to muszę przyznać szczerze jedna z moich ulubionych kompozycji, nie tylko gdy o biżuterię chodzi. W pasmanterii kupiłam więc na próbę po 30 cm dzianiny w kilku kolorach, ale to od tych ulubionych zaczęłam. Cienkie paski tnie się dość trudno, bo materiał szybko się zwija, ale efekt moim zdaniem jest wart poświęconego czasu.
Takie dzianinowe naszyjniki świetnie nadają się na jesień. Ten mój jest stosunkowo długi, ale gdyby trochę go zmniejszyć świetnie zastępowałoby szal. Może nie grzałby za bardzo, ale mógłby chronić przed wiatrem. No i najważniejsze bardzo ładnie wyglądać ;-)
Doczepiona do naszyjnika broszka to oczywiście kolejna zabawa z filcem. Bardzo mi się spodobało ich robienie i teraz dokładam je gdzie się tylko da. Przyznaję ;-)
to ten sam naszyjnik, tylko na tym tle wygląda nieco inaczej.

środa, 8 września 2010

Zaplatam warkocze

Od pewnego czasu staram się przekonać moje klientki, że filc nie musi być ciężki i zimowy. Mnogość barw i możliwości jego zastosowania jest przecież właściwie nieograniczona. Ja upodobałam sobie łączenie go ze sznurkiem i drewnem i stale szukam na to nowych sposobów. Dziś motywem przewodnim są uplecione warkocze, wykończone zawiniętymi wokół kawałkami miękkiego filcu. Dzięki takiemu rozwiązaniu korale można nosić na wiele sposobów - sterując dowolnie ich długością. W przypadku wersji fioletowej łatwo założyć je również jako dużą i bogatą bransoletę. Wersja różowa, podwójna równie dobrze nadaje się do ubrania na golf, jak i do głębokiego dekoltu.

sobota, 4 września 2010

Jak to się nosi

Część zasobów kolczykowo-biżuteryjnych pojechała do Poznania. Może coś się komuś spodoba i znajdzie nowego właściciela. Poznań to póki co jedno z tych miejsc, w których moje wyroby przyjmują się całkiem nieźle, co zresztą cieszy bardzo. Zanim jednak kolczyki i korale ruszą w teren, dopadła się do nich Justynka, której ciężko pogodzić się z tym, że nie może mieć wszystkich dla siebie. Wszystko przymierza i sprawdza jak się nosi. A mówi, że nosi się dobrze. Nie ma to jak córka - żywa reklama :-)

[Te korale są aktualnie na sprzedaż w Poznaniu, od tego czy się spodobają zależy czy wrócą do Witnicy ;-)]


środa, 1 września 2010

Kraków w moim mieście


Justyna przywiozła z krakowskich wakacji bardzo ładne korale zawinięte w chustę o etnicznych wzorach. Spodobały mi się i pomyślałam, że to coś co spodoba się też moim klientkom. Moim celem nie było oczywiście ich kopiowanie, więc w wolnej chwili zaczęłam szukać materiałów, które nadałyby sprawdzonej formie nowego charakteru. 
W szafie znalazłam kilka starych bluzek o pięknej fakturze, które jak myślałam, świetnie by się do tego nadawały. Pomyliłam się jednak. Okazało się, że tunel potrzebny do korali musi mieć długość ok. 2 metrów. Żadna bluzka nie ma takiego zapasu. Na szczęście są lumpeksy. A w nich barwne zasłony, prześcieradła, pościele. I oprócz tego, że są ładne nie są bardzo drogie.
Chciałam, by korale były nie tylko ładne, ale też by nie były za lekkie. Dlatego uznałam, że korale w środku nie powinny być plastykowe. Wybrałam drewniane. 
Efekt to praca zespołowa. Nie mam jeszcze maszyny do szycia, więc tunele uszyła mi moja siostra Basia. To ona pilnowała też, żeby wszystkie supełki były równe :-)

[by przyjrzeć się wystarczy kliknąć; wszystkie korale znajdują się w mojej ofercie]